Szlag. Klucze, portfel, telefon. Tak to chyba wszystko. Całe życie zmieszczone w dwóch kieszeniach. Dobra. Twarz.
Twarz też na swoim miejscu. Trochę wymięta. Na wpół kapryśna. Ale jest. Możemy zaczynać.
Nazywam się W, ale wszyscy mówią na mnie Wariat. W sumie nawet mi to pasuje. Gra pozorów przewyższa rzeczywistość. W końcu jestem tylko tworem. Postacią zbudowaną z historii i stanów dopowiedzianych.
Ludziom wydaje się, że wiedzą wszystko o wszystkich. Bawią się w dopisywanie cech i znaczeń. Paplają dużo. Za dużo.
O każdym, o nikim, o wszystkim. Nigdy on sobie. Cudzość wydaje się im bardziej egzotyczna. Pociąga ich nuta egzaltacji. Puszysty obraz, cudzych wzniesień i monumentalnych upadków, łechcze poczucie społecznej frustracji.
Ach jak przyjemnie maski nosić zamiast gęb!
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz