sobota, 29 października 2016

Szkice #1



Czemu patrzysz z takim politowanie moja Panno Migotko z oczami na sprzedaż? Ten wzrok, te oczy, przekrwione pozorami, znam już  z wczoraj i z tej środy tygodnia ubiegłego. Po raz wtóry uśmiechniesz się i przełkniesz grymas swoich bólów i nieprzychylności. Ku zadowoleniu gawiedzi obnażysz rząd bielutkich mleczaków, mleczaków zbyt słabych by wgryźć swoje słowa w sumienia twych lubych i znienawidzonych. Powiesz więc „proszę”, „dziękuję” i że „cumulusy dziś dzień nader korzystnie chyboczą nad Ziemią”, powiesz, że „płyty chodnikowe ułożyły się w szarą mozaikę kurzu i cementu”. Powiesz banał za banałem, będziesz się śmiała Panno migotko. Wiesz o tym doskonale, wiesz i nie zrobisz żadnego kroku w tył, żadnego na przekór. I gdy nadejdzie jeden dzień, bliżej nieokreślony czwartek dwunastego. Wiesz, że nadejdzie. Gdy płuca pod ciężarem słodkiej nijakości rozpadną  się na pół, albo na 234 mniejszych półpołówek równiuśko krwawiących. I kiedy tak będziemy leżały naprzeciw mojej i twojej zagłady, czy jesteśmy w stanie wyłkać to co unosiło się ponad naszymi myślami od tych paru lat wstecz? Od dni gdy w poprzek upływającego czasu sklejaliśmy nasze wizje światów. Na  niezamieszkałych wyspach zakopywałyśmy ubiegłe marzenia i te wątłe trupy postaci, którymi nigdy nie miałyśmy odwagi być. 
Bo żyje się raz, tak? A swąd rozkładających się wyrzeczeń  zaszczuł powietrze. Niech trupy naszych niejestestew pożrą godziny. Pożywka dla wieczności. Podwieczorek za pięć dwudziestaczwarta, gdy cały dom pogrążony jest w dziewiczej modlitwie o odrobinę snu, a My? a My znów biegniemy, biegnij Panno migotko, przestrzeń popłucna ma prawo na błędy.


A jeśli to wszystko, to wokół i za horyzontem, jeżeli to tylko bańka mydlana? Odpowiedz mi moja Panno Migotko z oczami ze szkła. Czy jeżeli jutro to wszystko miałoby wziąć w łeb, czy zasnęłabyś głośniej?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz