czwartek, 27 października 2016

Imago - chłopaki z sąsiedztwa




Wchodzisz do środka, setka wielkich oczu świdruje twoje poczucie godności. Wyrośnięte draby o anielskim spojrzeniu. Stajesz z nimi twarzą w twarz. Przez chwilę bijesz się z myślami. Przegrywasz. Wydają się jakieś znajome, tak jakbyś już kiedyś je widział. Tak jakbyś minął je na ulicy dwa dni temu. Tak jakbyś mijał je każdego dnia. 

Syntetycznie brzmiące „imago” po rozłożeniu na czynniki pierwsze okazuje się niczym więcej jak jednym ze stadiów rozwojowych owada, kreaturą dojrzałą na tyle by móc wydawać na świat potomstwo, z drugiej zaś strony stworzeniem kruchym, ulotnym, szarpanym zjawiskami zewnętrznymi.
Polska fotografka Zuzanna Krajewska odnalazła w „imago” pewną cichą dwuznaczność, cień niedopowiedzenia, który przedefiniowała na swój własny cyfrowy sposób. 
„Imago”, bo tak brzmi tytuł wystawy, którą mogliśmy zobaczyć w warszawskim „Domu Słowa Polskiego” to pikselowa opowieść o dojrzewaniu, kiedy dojrzewać się nie powinno, o podejmowaniu ryzyka na rzecz bliskich i o wykluczeniu z „normalnego”, „zdrowego” środowiska. Opowieść o błędach i ich konsekwencjach. Decyzjach, które jak źle zszyta szrama niszczą od wewnątrz młody jeszcze nie ukształtowany organizm.
„Imago” w wymiarze artystycznym przekształciło się w hołd złożony młodości niepokornej. Młodości pełnej w wymiarze przeżywania. 
Artystka balansując na pograniczu etyki i odrzucenia zdobyła się na odwagę by wejść do nowego, nieznanego świata jakim był dom poprawczy w Studzieńcu.  Po miesiącach rozmów i zabiegań weszła w świat „młodych gniewnych”, zyskując sobie tym samym ich zaufanie i pewną dozę niewypowiedzianej sympatii. Zwieńczeniem jej pracy jest seria melancholijnych, na swój sposób brutalnych, ale przede wszystkim prawdziwych portretów. Twarze, uwiecznione na fotografiach snują nieme historie, które w postrzeganiu anonimowego odbiorcy mogą wydawać się odrealnione. 
Każdy portret urzeka indywidualizmem formy i naiwnością uczuć. Oczy, które przeszywają na wskroś poczucie społecznego bezpieczeństwa, rzucają w przestrzeń pytanie ile błędów trzeba popełnić, żeby wyjść na prostą. 

To nie są źli chłopcy. To nawet nie jest zły świat. Tylko przestrzeń trochę bardziej nieporadna niż mogłoby się zdawać. 







    fot. Zuza Krajewska

Ps. dochód za sprzedaży prac artystki został przekazany na rzecz wychowanków Zakładu Poprawczego 
im. J. Wieczorkowskiego w Studzieńcu



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz